Bywają w życiu chwile, których ból daje się zmierzyć dopiero
po jego przeżyciu, i wówczas dziwi nas, iż zdołaliśmy go znieść.
Siedziała cicho na swoim starym zakurzonym łóżku, w koncie gdzie na dobrą sprawę wcale nie było jej widać. Głowę miała opartą o kolana, twarz była mokra od łez. Nie wiadomo dla czego płakała. Wszystko ostatnio tak na nią działało, jakiś uśmiech, dobre słowo, smutna mina, jakiekolwiek wspomnienie o bólu, wszystko. Chciała zniknąć z tego świata, chciała spowodować że jak to anioł na ziemi, pocierpi i tak po prostu odejdzie. Nikt nie wiedział co się z nią dzieje, nawet najlepsza przyjaciółka Ariana.
- Rose...- spojrzała na nią i dotknęła jej ramienia.
- Nie mam siły.- odrzekła z powrotem wracając do pierwotnej postaci.
- Porozmawiaj ze mną. Proszę.- Ariana usiadła na łóżku i zaczęła się bardziej wpatrywać w przyjaciółkę.
- O czym chcesz rozmawiać ??- zapytała unosząc wzrok ponad kolana.
- O tym co cię gnębi ?? Proszę.- odpowiedziała poprawiając swoją czarno niebieską grzywkę.
- Nie mam siły już do tego miejsca. Chcę stąd uciec. Jak najdalej.- odrzekła i spojrzała przez okno w swoim "więzieniu" bo właśnie tak nazywała swój pokój w zakładzie. W sumie nie wiele się to różni od zwykłego, najzwyklejszego więzienia. Banda wariatów w zamkniętej klatce. Tak to można nazwać.
- Poczekaj jeszcze te dwa dni. Zaraz wychodzimy. Znajdziemy coś razem.- Ariana podeszła do niej i objęła ją od tyłu.
- Masz racje. Dwa dni. Ja tak strasznie chcę być już tam. Gdzieś tam daleko. Chcę w końcu wrócić do normalnego świata. Chcę być normalna jak reszta zwykłych, najzwyklejszych dziewczyn. Chcę mieć chłopaka, spełniać marzenia. To wszystko można spełnić ale nie w tym miejscu.- stała cały czas przy oknie, patrzyła na wszystko znajdujące się za nim. Na księżyc na niebie, na gwiazdy, na światła znajdujące się w pobliskim parku. Wszystko chciała poznać na nowo.
Nastał wieczór, w zakładzie było cicho z resztą jak co noc. Od czasu do czasu było słychać krzyk kogokolwiek, oznaczało to że albo miał koszmar albo coś sobie zrobił. Dla Rose było to już życiem codziennym. Wszystko to było całym jej życiem. Gdy Ariana już spała, ona siedziała na swoim łóżku, patrzyła na księżyc który akurat miał dzisiaj pełnie. Ukradkiem patrzyła na swoje ręce. Całe poharatane, ślady po żyletce. Nie wyglądało to jakoś pięknie, ale ona nie zwracała na to zbytnio uwagi. Przypominała sobie chwilę z dzieciństwa, za czasów gdy jeszcze żył jej tata. Codziennie była uśmiechnięta, była szczęśliwa, ale po śmierci ojca nastało piekło. Jej matka która traktowała ją jak służącą, to wszystko......tego normalny człowiek by nie wytrzymał..żaden nawet ten najsilniejszy. Ale ona dała radę, sprzątała, gotowała, prała...a to wszystko robiło 10 letnie dziecko. Potem nastał okres buntu, to wszystko było nie do wytrzymania. W końcu po 4 latach wylądowała tutaj. Jej matka przekupiła lekarzy i wyszło jak wyszło......została tutaj w tym okrutnym miejscu.
- Czemu nie śpisz ??- zapytała Ariana patrząc na Rozalię.
- Nie dam rady. Nie w tym miejscu.- odpowiedziała wstając z łóżka.
- Będzie dobrze. Chodź do mnie.- Ariana podeszła do niej i ją przytuliła.
- Myślisz ??
- Ja nie myślę ja to wiem.- ścisnęła ją mocniej i przeczesała ręką włosy.
- Myślenie nie jest twoją mocną stroną.- powiedziała Rose do przyjaciółki z wrednym uśmieszkiem.
- Humorek ci się poprawił ??- Ariana puściła ją i spojrzała na jej uśmiech.
- Może troszeczkę.
- Damy radę. We dwie.- Ariana uśmiechnęła się do niej.
- Mam nadzieję że masz rację.- powiedziała Rose po czym zasiadła na swoim łóżku.
**************
- Reus ogarnij się.- krzyknął Mario z drugiego końca szatni.
Znowu to samo, kłótnia o kolejną dziewczynę która jest tylko po to aby się nią zabawić. Odprowadzał przyjaciela wzrokiem, a potem schował twarz w dłoniach. Jego życie od ostatniego czasu wygląda cały czas tak samo. Dziewczyny, treningi, dom, impreza, dziewczyny, treningi ,dom, impreza. I tak samo od jakiegoś czasu. Wkurzył się, kopnął swoją torbę którą miał pod nogami. Wrzasnął a następnie oparł się o ścianę. Na jego twarzy można było zauważyć malutkie kropelki, z jego oczu płynęły łzy. Zamiast stać się silniejszy stał się bardziej osłabiony. Nie wiadomo było za bardzo co odczuwa. Był zamknięty w sobie, nikt nie wiedział co się z nim dzieje. Nikt się nim nie interesował. Dla niektórych było ważne tylko czy zagra dobry mecz nic więcej. Mario próbował ale nie dawał rady. Oparty o ścianę, zsunął się na ziemię tylko po to aby zamknąć oczy i oprzeć czoło o kolana. Przypomniał sobie wszystko z ostatnich miesięcy, wszystko. Każda dziewczynę która była tylko zabawkę. Każdy trening, każdą chwilę w której próbował sobie zrobić krzywdę. Z każdym dniem było coraz gorzej. Był gotowy odebrać sobie życie, ale wiedział że nie może bo był za bardzo potrzebny kolegom z drużyny. Tylko piłka i Borussia trzymały go jeszcze przy życiu. Odkąd dowiedział się że jest adoptowany, odkąd dziewczyna zerwała z nim dla innego....to wszystko dobijało go jeszcze bardziej. W końcu podniósł się, wziął do ręki kopniętą przez siebie torbę i wybiegł z szatni. Nie kierował się ku wyjściu, wręcz przeciwnie, kierował się na samą górę Signal Iduna Park, na dach. Było już dawno po północy mimo to, nie zwracał uwagi na czas. Gdy już był na samej górze, torbę rzucił nawet sam nie wie gdzie, usiadł na skraju dachu i wpatrywał się w niebo i w dal. Księżyc oświecał wszystko i niesamowite miasto jakim jest Dortmund i SiP.
- Co się ze mną dzieje ??- powiedział sam do siebie, tak po prostu. Nic nie było w stanie spowodować że poczuł by się lepiej. Ani seks z jakąś mega piękną modelką, ani alkohol który ostatnio coraz częściej gościł w jego organizmie. Położył się na betonie, tak normalnie zwyczajnie. Patrzył w niebo które było pełne gwiazd i pełni księżyca. Nie wyglądało to jakoś szczególnie ale wiedział że to go troszeczkę odpręży. Patrzył w górę i zastanawiał się jak to jest tam być, jak to jest być w niebie. Czy to tak samo boli jak życie na ziemi ?? Czy to jest tak samo tu jak i tam ??
******************
Nastał kolejny dzień. Siedziała na swoim łóżku i czekała aż lekarz przyjdzie aby zabrać ją na kolejną terapię. Siedząc na łóżku wymyślała o wiele lepsze terapie niż którykolwiek z tych lekarzy. Siedząc tylko w szpitalnym pokoju doświadczyła więcej niż jakakolwiek normalna dziewczyna. Przeżyła trzy razy więcej ból, musiała być bardziej wytrzymała, bardziej twardsza....a to wcale nie jest proste. Nastała godzina 10 i do drzwi zapukał lekarz.
- Gotowa na swoją ostatnią terapie ??- zapytał spoglądając w jej stronę.
- Ostatni dzień bycia tutaj, a jutro moje 18 urodziny.- Rose wstała z łóżka, wyminęła go i poszła tam gdzie odbyć miała się jej ostatnia rozmowa. W sali była już cała reszta osób chorych, i oczywiście Ariana która wylądowała w ośrodku tylko dlatego że chciała zrobić krzywdę swojemu rok młodszemu bratu.
- Cześć.- powiedziała czarno włosa przyjaciółka.
- Hej. - Rose usiadła koło niej i z uśmiechem obserwowała to co miała doświadczyć po raz ostatni.
Rozmowa jak zwykle dotyczyła naszych problemów....tego wszystkiego co doświadczamy na co dzień. Chęci zrobienia sobie albo któremuś z naszych bliskich, krzywdy. Oczywiście nie odbyło by się to bez doktora Zalewskiego który ubóstwia nam tłumaczyć to wszystko. Siedzieli wszyscy i dokładnie słuchali wykładu gdy nagle do sali wszedł dyrektor zakładu.
- Pani Rozalia Fray i pani Ariana Flynn proszone są do mojego gabinetu.- wskazał na nie i wyszedł z sali. Dziewczyny szybko wzięły swoje rzeczy i tak normalnie wyszły z sali. Powędrowały do gabinetu dyrektora. Większość to miejsce przerażało ale nie dziewczyny. Gabinet był normalny tak jak dyrektora podstawówki czy gimnazjum. Taki zwyczajny.
- Pewnie obie panie zastanawiają się po co je wezwałem......a więc chodzi o to że możecie nasz zakład opuścić dzisiaj, nie jutro a w dniu dzisiejszym....
- Naprawdę ???- Ariana była zaskoczona z resztą tak samo jak jej towarzyszka.
- Na start dostaniecie 40 tysięcy. Na nowe mieszkanie, ubrania i tego typu rzeczy. Więcej nie możemy wam niestety dać. Jesteście obie pełnoletnie, ale nie ma cię do kogo się zwrócić dlatego zadecydowaliśmy że damy wam pieniądze na lepszy start.- zadeklarował dyrektor uśmiechając się do naszej dwójki.
- I możemy opuścić ośrodek, już za chwilę ?? Zaraz ?!- zapytała podekscytowana Ariana.
- Tak. Już samochód czeka, i zawiezie was tam gdzie zechcecie. Na razie proponuje na jakieś zakupy, a potem poszukajcie jakiegoś lokum aby się przespać.- dyrektor uśmiechnął się w naszym kierunku.- Wasze rzeczy są już spakowane. Mam nadzieję że dacie sobie radę. Powodzenia.- dodał otwierając szerzej drzwi.
- Dziękuje i do widzenia.- powiedziała Ariana a Rose nic nie mówiąc tylko uśmiechała się w kierunku mężczyzny.Następnie obie wyszły z pomieszczenia i udały się w kierunku wyjścia z zakładu.
- Ja w to nie wierze...- Ariana nie wierzyła w to co się obecnie dzieje. Rose też nie wierzyła. Nie sądziła że dopiero po 4 latach uda jej się wyrwać z tego powalonego świata. Zawsze marzyła o tym aby w końcu wyjść i już tam nie wracać. Dużo czasu minęło i w końcu się udało. Nowe życie...nowa historia.
***********************************************
Reus wszedł do swojego domu. Rzucił torbę tam gdzie zawsze i tak zwyczajnie poszedł do salonu tylko po to aby wypić następną szklankę whisky.
- Już wróciłeś idioto....-usłyszał głos swojego brata.
- Zamknij się bo cię stąd wywalę.- Reus powiedział spokojnym głosem nalewając sobie trunku.
- Nie byłbym tego taki pewien.- powiedział Jace patrząc na brata.
- Gdyby nie ja, już dawno wylądowałbyś w jakimś przytułku dla bezdomnych więc do cholery odwal się ode mnie. Ciesz się moim pieniędzmi i daj mi w końcu spokój.- Marco spojrzał na niego ze złością w oczach.
- Jak chcesz, ale mógłbyś spojrzeć na siebie. Popatrz co ze sobą zrobiłeś.- krzyknął Jace a następnie uciekł na górę do swojej sypialni. Marco został sam w salonie. Odłożył szklankę i powędrował spokojnym krokiem do łazienki. Podszedł do ogromnego lustra i spojrzał sam na siebie. Jace miał racje, zmienił się. Właśnie w tym momencie zrozumiał o co wszystkim chodzi. Zbladł, ma sińce pod oczami. W ogóle się nie uśmiecha. To nie jest ten sam Marco Reus którym był parę miesięcy temu. Walnął ręką w ścianę a następnie wyszedł z łazienki. Poszedł do garażu w którym miał ogromny worek treningowy. Włączył na fula muzykę w samochodzie i zaczął walić w worek. Na siłę, nie przestawał. Wyładowywał się na tym. W garażu spędził z półtorej godziny, cały czas waląc w worek. Skóra trochę poschodziła mu z palców. Tak po prostu musiał się na czymś wyładować. Z bólem rąk powędrował do swojej sypialni. Rzucił się na swoje wielkie czarne łóżko, schował twarz w poduszkę. Następnie obrócił się na drugą stronę i popatrzył w sufit.
Czy ja naprawdę jestem tak cholernie do niczego ? Czy tak musi być ? Zastanawiał się w myślach. Leżał tak do godziny 23:30. Już miał się położyć gdy zadzwonił telefon. Na wyświetlaczu pokazało się zdjęcie Łukasza Piszczka.
- Halo ??- przyłożył słuchawkę do ucha.
- Cześć Marco.- Polak powiedział spokojnym głosem.
- Co jest ??- zapytał Reus układając się na łóżku.
- Jesteś zajęty w tym tygodniu ??- zapytał Piszczek.
- Nie rozumiem pytania. O co chodzi ??
- Wyjeżdżam jutro do Polski bo mam sprawy do załatwienia i chciałem się spytać czy nie chciałbyś się wyrwać z Dortmundu razem ze mną. Skoczymy jutro na imprezę wieczorem do takiego mega zajebistego klubu i tak dalej. Będziemy w Warszawie. Masz ochotę ??
- Tylko we dwóch ??
- Tylko we dwóch. Bilet mam kupiony więc musisz się tylko spakować i jutro o 12 mamy wylot.
- Okej. Raczej się wyrobię. Dzięki za telefon.
- Nie ma za co. Wpadnę jutro do ciebie około 11 okej ??
- Pewnie wbijaj.- powiedział Reus a Piszczek się rozłączył.
Marco cieszył się na wieść o wyjeździe. Zdjął z szafy walizkę i spakował wszystkie najpotrzebniejsze dla niego rzeczy a nie było ich za wiele. Ciuchy i rzeczy takie jak grzebień, szczoteczkę do zębów i tak dalej. Gdy już był gotowy położył się na swoim łóżku. Była 1:00 w nocy....obrócił się na lewą stronę i zasnął.
***********************************************
Słońce było już ponad stolicą Polski. Na ulicach samochody gnały niczym konie na torze wyścigowym. W jednym z takich aut siedziała Rose wraz ze swoją przyjaciółką. Dziewczyna nie mogła napatrzeć się na Warszawę, zmieniła się i to naprawdę. Więcej aut gnających po ich ulicach, więcej ludzi przechadzających się chodnikiem. Zważając na porę jaka obecnie panowała w Polsce...a była to już późne lato naprawdę dużo osób przechadzało się jej ścieżkami. Rose zwracała uwagę na wszystko na ubiór każdego z ludzi...na drobne zmiany w pogodzie. Teraz dostrzegała wszystko na co nie zwracała uwagi w szpitalnym pokoju.
- Na co patrzysz ??- Ariana patrzyła na nią z uśmiechem.
- Na wszystko.- odparła Rozalia.
- Dzisiaj od razu jedziemy do hotelu a jutro wieczorem na imprezę już nawet wiem w jakim klubie.- powiedziała Ariana z wielką radością w głosie.
- Będziemy mieszkały w hotelu ?- zapytała zaskoczona Rose.
- Tak. Spokojnie to chwilowe. Niespodzianka będzie dopiero po jutrze.- podekscytowana Ariana zaczęła bawić się telefonem.
- Pomału zaczynam się ciebie bać.- Rose spojrzała na nią ale ta już nie zareagowała gdyż miała słuchawki w uszach.
Czasami mam wrażenie że rozmawiam sama ze sobą.- powiedziała Rose sama do siebie.- Chyba wtedy rozmawiam z kimś na swoim poziomie.- dodała w myślach. Dalej już jechały w myśleniu. Minęło jeszcze z 20 minut zanim zatrzymały się pod hotelem. Wysiadły wzięły swoje bagaże i ruszyły do recepcji.
- Dobry wieczór.- powiedziała Ariana dziwnie miłym tonem. To było zaskakujące jak na charakter dziewczyny.
- Dobry wieczór. W czym mogę pomóc ??- usłyszany głos dobiegał od blondynki siedzącej za biurkiem.
- Rezerwacja na panią Rozalie Fray i panią Ariane Flynn.- Ariana odparowała z pewnością siebie.
- Tak. Pokój 12. Proszę kluczyki. Wszystko jest w pokoju.- uśmiechnęła się i wróciła do swoich zajęć.
Dziewczyny wzięły swoje bagaże i powędrowały do pokoju. Obie szły w ciszy ale na twarzy większy optymizm było widać u Ariany. Rose miała na twarzy wymalowaną obojętność ale i jednocześnie ciekawość do otaczającego ją świata.......
C.D.N
Super się zapowiada ❤
OdpowiedzUsuńczekam na kolejny rozdział =)
buziaczki :*
P.S. super bo rozdział jest długi mam nadzieję że każdy taki będzie ❤❤
Bardzo ciekawie sie zapowiada ;)
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na kolejny ;D