wtorek, 5 lipca 2016

Rozdział 12

Nie rozpamiętuj przeszłości, nie marz o przyszłości, skoncentruj się na chwili obecnej.

Głowa rano bolała ją jeszcze bardziej niż zwykle, postanowiła wstać i wziąć aspirynę, ale coś a raczej ktoś przeszkodził jej w tym by po prostu wstać. Próbowała spojrzeć która jest godzina, ale przeszkadzała jej blond grzywa stercząca jej przed oczami. Próbowała się wyswobodzić z jego uścisku,ale był zbyt silny. Poddała się dopiero po 10 próbie. 
- Marco.- jej głos zmienił ton z ciepłego na stanowczy. 
- Myślałem że jesteś trochę bardziej silniejsza.- jego szyderczy uśmiech zaczął ją trochę denerwować. 
- Nie wkurzaj mnie z rana, ja cię proszę.- udało jej się w końcu wyswobodzić z jego uścisku. Wstała i od razu poszła w kierunku łazienki. 
 - Osobiście...dla mnie możesz tak chodzić cały czas.- usłyszała jego głos i dopiero wtedy spostrzegła że jest zupełnie naga. 
 - Zabije cię Reus.- wydusiła z siebie na tyle głośno że chłopak bez żadnych przeszkód ją usłyszał. 
 - Jesteś piękna kochanie.- nie usłyszała już tego zdania bo zniknęła za drzwiami łazienki. 
Weszła do wanny nie martwiąc się tym , że chłopak jest za drzwiami. Rozluźniła się i spędziła w łazience z 20 minut.
 - Myślałem że już uciekłaś.- jego uśmiech był jeszcze bardziej złośliwy niż poprzedni. 
 - Nago ?! Ta. Pewnie już biegnę.- powiedziała ściskając jeszcze bardziej ręcznik który miała na sobie i zniknęła tym razem za drzwiami do garderoby. Znalazła pierwsze lepsze rurki,jakaś bluzka leżała na fotelu, czarne stopki i conversy. Pomalowała się delikatnie i rozczesała włosy. Czas pędził jak szalony. Gdy w końcu wyszła, Marco był już ubrany i czekał na nią w jej własnym pokoju. 
 - Wyglądasz cudnie.- powiedział patrząc na nią. 
 - Wyglądam jak zwykle Marco. - podeszła do niego i usiadła mu na kolanach.
 - Jak zawsze cudnie.- pocałował ją ale inaczej niż zwykle. Ten pocałunek nie był taki jak inne, był taki zwykły, kochający. Za każdym razem gdy całował ją wcześniej była odrobina pożądania i oddanie za razem. 
- Co się dzieje ? - zapytała nie schodząc z niego. 
 - Nic. - powiedział patrząc w jej oczy. 
- Na serio pytam.- nie odrywała od niego wzroku. 
 - A ja na serio odpowiadam.- Marco zdjął ją ze swoich kolan.
 - Przecież widzę. - podeszła i przytuliła go od tyłu. - Obraziłeś się na mnie ? 
- Nie oto chodzi. - powiedział uciekając przed jej czułością. - Na mnie już pora. Do zobaczenia potem.
 Zniknął tak po prostu. Wyszedł z jej pokoju zostawiając ją samą. Nie rozumiała co się dzieje w tej chwili. Zaliczył ją i zniknął. Ta myśl bardzo ją zabolała. Zeszła na dół. W domu jeszcze nikt się nie pojawił. Posprzątała po wczorajszej kolacji, po czym poszła do sklepu by uzupełnić zapasy i napełnić lodówkę. Gdy wróciła, w domu byli już wszyscy mieszkańcy. Łukasz z Ewą szykowali śniadanie z resztek które były w lodówce. Ariana bawiła się z Sarą. 
 - Cześć.- powiedziała wchodząc do kuchni w której byli wszyscy.
 - Hej. - Ewa odezwała się za całą resztę. 
- Zrobiłam zakupy.- położyła rzeczy na stole. 
 - Dzięki.- uśmiech Ewy był na tyle szczery że spokojnie wystarczył. 
 - Gdzie Marco ? - zapytał Łukasz uśmiechając się do niej. 
- Chyba w domu. - odpowiedziała smutna. 
 - Jak to chyba?!- był zaskoczony jej odpowiedzią. 
- Uciekł tak z godzinę temu. 
- Jak to uciekł ?? - głos Piszczka był troszkę dziwny.
- No tak wyszedł po prostu, przez drzwi. - wskazała palce, drewniane wejście. 
- Zabije go. - powiedział zrywając się w kierunku wyjścia. 
- Zaczekaj.- Rose wstała i podeszła do piłkarza.- Szkoda siły. Zabawił się i uciekł. Mogłam się tego spodziewać. 
- W sumie. To nawet do niego podobne. Zawsze lubił przelotne romanse. - Piszczek wcale nie poprawił jej humoru tymi słowami. 
- Przestańmy gadać o dupkach.- wtrąciła się Ariana. 
- A co ? Erik też cię opuścił. - Rose była zaskoczona wypowiedzią przyjaciółki. 
- Coś w tym stylu.- spuściła wzrok i wstała z podłogi, na której jeszcze niedawno bawiła się z małą Sarą. 
- Dziewczyny. Dzisiaj wieczorem zarząd klubu organizuje bal. Pewnie te durnie wam o tym nie powiedziały. Moim zdaniem to będzie idealna zemsta, olewać ich cały wieczór i bawiąc się z innymi. Co wy na to ? - Piszczek uśmiechnął się delikatnie, ale nie przesadnie by przypadkiem nie rozbić góry która była teraz spowodowana uczuciami panującymi w pomieszczeniu. 
- Nie lubię bali.- Rose zabrzmiała stanowczo. 
- Ale to będzie idealna zemsta. Jeśli zaczniesz teraz spotykać się z kimś innym....
- Nie przesadzaj. 
- Ma być kilku innych piłkarzy. Nie tylko z Borussii, bo to takie spotkanie na zaproszenie, że tak to ujmę. Ma być kilku angielskich sportowców takich jak Wayne Rooney, Joe Hart. Kilku z Francji takich jak Payet czy Griezmann. Hiszpańskich, Włoskich i tak dalej. Taka sportowa śmietanka. - stwierdził Piszczek.
- A Ronaldo będzie ??- zapytała Ariana.
- Ariana........- Ewa była zaskoczona.
- No jak już kogoś zdradzać to z kimś odpowiednim Ew.- uśmiechnęła się w kierunku siostry.
- Niech stracę.- Rose powiedziała w końcu. - Pójdę z wami.
- No to do sklepu po sukienki. - wykrzyczała Ariana podekscytowana kolejnymi zakupami.
Rosie nie czuła się z tym dobrze, nie chciała nikogo zdradzać, pomimo tego co zrobił jej Reus tego samego dnia. Może miał powód,a może po prostu nie spodobała mu się noc w ich wykonaniu. Niby byli ze sobą, ale to była jak na razie krótka znajomość. I to w sumie mogło być spowodowane tą dzisiejsza ucieczką.
****
Zakupy trwały już 2 godzinę. Każda z nich szukała czegoś niesamowitego na dzisiejszy wieczór, który zbliżał się tak szybko.
Ariana pierwsza znalazła swój strój na wieczór. Czarna skórzana spódnica i czarny bralet z ozdobami. Zawsze lubiła pokazywać swoje ciało, bo miała do tego powodu zgrabna, szczupła i seksowna sylwetka. Cała Ariana.
Ewa że była z nich wszystkich najstarsza, postanowiła wybrać coś w zupełnie innym stylu. Na początku chciała założyć jasny kombinezon ale że na balach z reguły rządzą suknie, ty razem postanowiła postawić na sukienkę. Czarna niby zwykła niby nie, sukienka i jasne szpilki podkreślały jej już troszkę starszy wiek, ale jednocześnie podkreślały jej jeszcze nienaganną figurę.
Rose była ikoną mody w zakładzie. Ale gdy przychodziła ważna okazja nie umiała się ubrać odpowiednio. Tym razem jednak chciała pokazać nie tylko pazura, ale tez delikatność jaka w sobie miała, która przyciągała chłopców jak magnes. Bordowa przedłużana spódnica, czarny bralet i idealne szpilki sprawiła że wygląda tak jak chciała tego wieczoru wyglądać.
Każda z dziewczyn dobrała dla siebie idealną stylizacje.
- Strasznie dużo tu u was tych bali.- Ariana spojrzała na siostrę.
- Nie jest to Paryż, Londyn czy Mediolan, ale masz racje. Trochę ich ostatnio za dużo. I na każdym trzeba wyglądać inaczej. Łukasz nawet któregoś razu nawrzeszczał na mnie że chciałam założyć tą samą sukienkę w której byłam na jakiejś imprezie. Krzyczał że jak na żonę piłkarza powinnam pokazywać się zawsze w czymś innym. - Ewa wkręciła się w opowiadanie swojej młodszej siostrze, o wpadkach modowych które nie raz musiała pokonać będąc żoną Łukasza.
Rosie natomiast, szła cicho i spokojnie nie wychylając się z szeregu. Przypominała sobie ranek z Marco i pierwsze co, to czy czegoś nie zrobiła źle. Co prawda wpadła z tym że nago poszła do łazienki, ale jemu się to podobało. Nie rozumiała późniejszego zachowania blondyna.
*****
Wieczór zbliżał się nie ubłaganie. Dziewczyny bardzo długo szykowały się do wyjścia, a biedny Łukasz musiał to wszystko znosić. Sara tego wieczoru musiała zostać z opiekunką ale nie przeszkadzało jej to.
Stadion Signal Iduna Park jak zawsze był pięknie oświetlony. Ludzie zbierali się do wejścia na obiekt, a było ich tam całkiem sporo. Najwięcej było rodzin z piłkarzami. Rose wypatrywała Marco, a gdy już go znalazła łzy leciały jej z oczu. Stał z dziewczyną, która trzymała go za rękę i wtulała się do niego. Ładna, zgrabna blondynka z jasną cerą i dużymi oczami. Była ubrana w niebieską suknie balową i czarne jasne balerinki. Rose była nie tylko zła ale było jej wstyd że wolał kogoś innego niż ją samą.
- Rose w porządku ?- Łukasz zapytał stając obok niej.
- Zostawcie mnie w spokoju. - wyszło to niej wszystko. Łzy zaczęły lecieć z jej oczu niczym woda w wodospadzie. Pobiegła tam gdzie zawsze siedziała, ale tam było za dużo ludzi. Ruszyła w stronę balkonu, na którym nie było ani żywej duszy. Podeszła do barierki i wszystko wykrzyczała i wypłakała w stronę ciemności. Przez dłuższą chwilę panowała cisza, ale gdy tylko burza gniewu wskakiwała na wyższy poziom, uderzała w coś co było bardzo blisko.
- Mogę to pani dołączyć ? - usłyszała nagle, gdy już pomału wracała do swojego normalnego stanu.
- Jak chcesz..- odpowiedziała urywając. Chłopak który obok niej stanął wyglądał na niewiele starszego. Blondyn o niebieski oczach, ale nie był to Marco.
- Coś się stało ? - zapytał zbliżając się do dziewczyny.
- Nic takiego. - rzuciła.
- Przecież widzę. Nie żeby coś ale taka ładna dziewczyna nie powinna płakać. - złapał ją za rękę i pociągnął w stronę gdzie padało światło.
- Kim jesteś ? Bo wydaje mi się że skądś cię znam. - zerknęła na niego bardziej dociekliwie.
- Na pewno gram w piłkę...- powiedział uśmiechając się w jej kierunku.
Antoine Griezmann ??- spytała.
- Oglądasz piłkę nożną ? - zapytał uśmiechając się jeszcze szerzej, co było oznaka że miała rację.
- Czasami. - odpowiedziała i po raz pierwszy tego wieczoru się uśmiechnęła.
- To teraz powiesz mi dlaczego jesteś taka smutna? - Antoine spojrzał na nią troszkę inaczej niż wcześniej.
- To zbyt skomplikowane.. - odparowała.
- Czy uczynisz mi ten zaszczyt i zatańczysz ze mną na parkiecie przy wszystkich? - złapał ją za rękę.
- W sumie to dlaczego nie.. - odpowiedziała i ruszyła trzymając go za rękę.
Parkiet znajdował się w sali głównej w której odbywał się właśnie bal. Wszyscy byli albo tam albo w łazience. Pojedyncze osoby ruszały na oglądanie stadionu, z ludźmi stąd. Pierwsze co Rose uczyniła to rozejrzała się po wielkiej sali w poszukiwaniu Marco. Chciała żeby na to patrzył, żeby cierpiał jak ona gdy zobaczyła go z ładną blondynkom.
- Rose....- usłyszała za placami głos Ariany.
- Z tego wszystkiego zapomniałem cię spytać jak masz na imię. Matko jaki ze mnie idiota.- powiedział piłkarz.
- Wybaczam. Nic się nie stało. Nawet było mi lepiej gdy nie znałeś mojego imienia. - uśmiechnęła się w jego stronę. - Dasz mi chwilę na rozmowę z przyjaciółką ?
- Pewnie. Pójdę po coś do picia. - puścił do niej oczko i się oddalił.
- Co jest na tyle ważnego, że nie dasz mi spokoju tego wieczoru?- zapytała wściekła, patrząc na przyjaciółkę.
- Marco cię szuka.- odpowiedziała krótko.
- I co mu powiedziałaś ?
- Nawrzeszczałam na niego że jest dupkiem i palantem.
- A on co na to ?
- Powiedział że nie mam prawa go oceniać.
- Mam to gdzieś. Mam tym bardziej jego gdzieś. To zakłamany dupek nic więcej. - krzyknęła na tyle głośno by kilka osób odwróciło się w jej kierunku.
- Kto to jest ?- zapytała zmieniając temat.
- Kto ?
- Twój bardzo przystojny adorator. - jej uśmiech był coraz większy.
- Kolejny piłkarz.
- A jak się nazywa ?
- Antoine Griezmann. Gra w Atletico Madryt i z pochodzenia jest francuzem.- spojrzała na przystojnego blondyna.
- Ty to masz zawsze szczęście.- Ariana odwróciła się. - I czasami pecha.
- Nie rozumiem.
- Marco idzie właśnie na sale.
- Skąd wiesz....
- Mam swoje dojścia.
- Czyli ?
- Ewa macha że tu idzie. Ma go zagadać,a ty weź przystojniaka na parkiet.
- Dzięki. - powiedziała całując ją w policzek. I zniknęła w tłumie ludzi. Antoine szedł w jej kierunku, a ona się pojawiła przed nim niczym duch.
- To zatańczymy ? - zapytał podając kieliszek z szampanem.
- Bardzo chętnie.- wzięła łyk po czym odłożyła kieliszek na pobliski stół.
Złapał i przyciągnął ją w swoją stronę. Ruchy Rosie były na tyle delikatne, by dać mu znak że on prowadzi ten taniec. Ludzie przestawali tańczyć i patrzyli tylko na te parę. 
- Jesteś taka piękna. - te słowa wypowiedział gdy tylko oni byli na środku parkietu.
- Nie przesadzajmy.- powiedziała zbliżając się do niego jeszcze bardziej. W tym samym czasie dostrzegła Marco, stojącego w wejściu i przyglądającemu się parze na środku sali. Pech chciał że to właśnie ona tworzyła te parę. Gdy tak tańczyła z francuskim piłkarzem, czuła się jak księżniczka. Obchodził się z nią tak delikatnie, czule.
- Czy teraz powiesz mi co cię tak gnębiło na balkonie ? - zapytał, chcąc rozładować jakoś panującą atmosferę.
- Problemy z chłopakiem...- odpowiedziała, zerkając na Marco który nie odrywał od nich wzroku.
- Masz chłopaka ?- spojrzał na nią, jednak nie przerwał tej chwili.
- Były chłopak chyba i nawet jest na tej sali. - powiedziała i zdołała lekko się uśmiechnąć.
- Czy przeszkodziłem ci ?
- W czym ?
- Nie tak chciałem sformułować pytanie. Inaczej. Czy jestem przeszkodom w waszych relacjach?
- Nie. To inna dziewczyna, jest przeszkodą.
- Nie rozumiem chłopaka. Jak mógł pozwolić by ktoś tak piękny jak ty, mógł czuć się tak źle. Stan w którym cię zobaczyłem nie był jakiś pociągający, a mimo to zaryzykowałem i nie żałuję.- nadal prowadził taniec i nadal tylko oni byli jedyną parą na parkiecie. 
- Dziękuję.- powiedziała gdy piosenka dobiegła końca.
- Ja również.- pocałował ją w dłoń i miał zaraz odejść.
- Czy towarzyszył byś mi przez resztę wieczoru ? - spytała gdy puścił jej dłoń.
- Niestety muszę już uciekać. Bo moja godzina się zbliża. Ale gdy tylko będziesz czegoś potrzebowała, to zadzwoń a na pewno się pojawię.- powiedział wręczając jej swój numer telefonu.
- W Kopciuszka się bawisz ? - uśmiechnęła się w jego stronę.
- Coś w tym stylu.- gdy ją mijał pocałował ją w policzek.- Do zobaczenia.- powiedział to  i zniknął w tłumie.
Przez dłuższą chwilę stała tam jak wryta, zastanawiając się nad tym co przed chwilą miało miejsce. Ludzie znowu wrócili na parkiet, a ta dostrzegając przyjaciół poszła w ich kierunku. Nie martwiła się tym co powiedziała by w tej chwili Ariana a tym bardziej nie zastanawiała się co czuję Marco po tym jak zobaczył tańczącą z innym.
- Po wiem ci że tańczysz niesamowicie.- Ewa uśmiechnęła się do młodszej koleżanki.  
- To on prowadził.- odwzajemniła gest po raz kolejny tego dnia.
- Walc w waszym wykonaniu był taki romantyczny, taki pociągający. Ale nie mogliśmy przerwać waszego tańca.- Łukasz wypowiadając te słowa, podniósł kieliszek z szampanem na znak toastu.
- Nie sądziłam że znasz takie słowa jak romantyczny i pociągający.- Ewa udała zaskoczoną, mimo to uśmiech nie schodził z jej twarzy.
- Przecież ja taki jestem.- udał dumny.
- Nie żartuj sam z siebie, bo brzmi to dziwnie.- wypowiadając te słowa, żona Piszczka rozśmieszyła całą grupę która im towarzyszyła.
- Dziękuję Kochani.- powiedziała i przytuliła się do pary małżonków.
- Rose. Wyglądasz olśniewająco.- wtrącił się Aubameyang.
- Dziękuję. - spojrzała na piłkarza.
- Spytałbym czy zatańczysz, ale nie chcę oberwać od kolegi z drużyny.- rozglądał się po sali, ale nie dostrzegł Reusa.
- Nie masz czego się bać. I chętnie z tobą zatańczę.- powiedziała podając dłoń koledze.
- Zapraszam.- złapał jej dłoń delikatnie i ruszyli w kierunku parkietu. Jedna z piosenek właśnie dobiegała końca.
- Nie zatańczę z tobą jak Griezmann ale postaram się jak tylko mogę. - uśmiechnął się w jej kierunku.
W tym samym czasie, z drugiej strony, poczuła dotyk na swoim ramieniu, odwróciła się i spojrzała na osobę która stała obok niej. To był on. Zdał się na odwagę i w końcu do niej podszedł.
- Mogę ? - zapytał kolegi.
- Nie.- odpowiedziała za swojego towarzysza.
- Zostawię was samych.- Pierre odszedł zostawiając dwójkę sam na sam.
- Zatańczymy?- zapytał.
- Nie mam ochoty z tobą tańczyć.- odpowiedziała oddalając się na pewną odległość.
- O co ci chodzi Rose ? - Marco spojrzał na nią zaskoczony.
- Nie mam ochoty być dzisiaj w twoim towarzystwie, idź do swojej koleżanki. Wyglądaliście razem całkiem słodko. - odpowiedziała i ruszyła w stronę swoich przyjaciół.
- Porozmawiaj ze mną. - krzyknął w jej kierunku.
- Nie mamy o czym rozmawiać. - odkrzyknęła i znikła w tłumie ludzi.
Mimo wielu prób Marco nie mógł jej znaleźć. Pytał wszystkich gdzie jest i gdzie mogłaby być, jednak nic nikt nie wiedział, nie widział i nie słyszał. Strach o ukochaną był na tyle silny, że zaczął jej szukać.
Ona tym czasem była w drodze do domu. Nie interesowało jej to czy ktoś się o nią martwi czy nie. Nie chciała patrzeć na nikogo a tym bardziej z nikim nie chciała rozmawiać. Gdy doszła do domu, przed drzwi czekała na nią niespodzianka.
- Co ty tu robisz ? - zapytała.............

C.D.N

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy