Wszystko było już w walizkach. Rosie siedziała na łóżku przeglądając swoje zdjęcia w telefonie. Zatrzymała się na zdjęciu, swoim i Ariany. Po raz kolejny rozmyślała na temat ich znajomości, przyjaźni która trwała już tyle lat.
Zawsze na myśl o tym wszystkie co je łączyło, przypominał jej się dzień w którym Ariana po raz pierwszy pojawiła się w ośrodku.
Weszła do swojej sali po skończonej terapii. To było dziwne bo w pokoju było zapalone światło, i nie był pusty tak jak powinien być. Na środku leżały walizki, całkiem sporo ich było. Na zwykle pustym łóżku, siedziała dziewczyna. Oczy miła podkrążone, jakby nie spała z tydzień, oba nadgarstki były owinięte bandażem. Na pierwszy rzut oka można by pomyśleć że jest to dziewczyna po przejściach, Rosie na myśl przypomniała się dziewczyna która kiedyś tutaj była, wyglądała dokładnie tak samo, jak ta teraz i była po próbie samobójczej. Patrzyła się na nią, jak na jakiegoś dziwoląga. Dziewczyna nawet nie podniosła wzroku, na dźwięk tego że ktokolwiek wchodzi do sali.
- Kim jesteś ?- Rose zapytała jako pierwsza, stanęła na środku i spojrzała na dziewczynę.
- Nazywam się Ariana.- powiedziała podnosząc wzrok.
- Rozalia Fray , ale dla przyjaciół Rose. - powiedziała podchodząc do niej.
- Miło mi.- powiedziała nie spuszczając wzroku z Rosie.
- Wygląda na to, że będziemy współlokatorkami.- Rose uśmiechnęła się do dziewczyna, a ta tylko wygięła usta na coś w podobieństwie do uśmiechu.
- Na to wychodzi.- Ariana oparła głowę na swoich kolanach i spojrzała na nadgarstki.
- Boli cię ?- Rose zapytała patrząc w to samo miejsce co ona.
- Nie cięłaś się nigdy ?- Ariana spojrzała na nią zaskoczona.
- Nie. Jakoś się nie złożyło.- Rose, usiadła obok niej na łóżku.- Co się stało ?
- Moje siostry twierdzą , że zwariowałam. Dlatego tu jestem. W nikim nie mam oparcia. A siostra która traktowała mnie w miarę po ludzku, wyprowadziła się ze swoim nowym chłoptasiem do Niemiec.- Ariana spojrzała w oczy Rose. Zobaczyła w nich iskierkę zrozumienia, co sprawiło że troszeczkę się rozluźniła. - A ty co tu robisz ?
- Moja chora matka mnie tu wysłała. Znaczy nie tyle co matka, a macocha. Nie wiem co to ma znaczyć, ale jakoś szczególnie nie wnikałam. Jestem tu już od 2 lat. To mogę nazwać swoim domem, tak jakby. Jakbyś chciała papierosa, ale jakieś nowe ciuchy to powiedź. Postaram się je załatwić. Mam już swoje dojścia.- Rose położyła jej dłoń na ramieniu.
- Widzę właśnie. To najnowsze buty jakie są teraz dostępne.- powiedziała patrząc się na jej buty jak i cały strój.
- Jeśli byś coś chciała, to powiedź.- Rose uśmiechnęła się do niej i poszła na swoje łóżko które było naprzeciwko.
- Przecież nawet mnie nie znasz.- powiedziała Ariana patrząc zaskoczona.
- No i co z tego ? Nie dość że teraz będziemy współlokatorkami to może jeszcze się coś między nami urodzi.- powiedziała z uśmiechem wariaki.
- Nie mów że jesteś homo...- powiedziała Ariana błagalnym tonem, jednocześnie patrząc na swoje vansy.
- Pojebało ? Chodziło mi o przyjaźń. Sorki ale nawet jeśli bym była homo to nie jesteś w moim typie.- Rose uśmiechnęła się jak szaleniec w laboratorium który knuje swój własny plan.
- No wiesz co ?? Dzięki.- powiedziała ironicznie, pierwszy raz śmiejąc się głośniej niż Rose.- W sumie, z tą przyjaźnią to nawet spoko pomysł.
- Mam nadzieję że się jakoś wspólnie dogadamy.- powiedziała Rosie.
Od tamtej pory, nic i nikt nie był w stanie ich rozłączyć aż do teraz. Ustawiła zdjęcie na tapetę i schowała telefon do tylnej kieszeni swoich spodni, i ostatni raz przed wyjściem ogarnęła to co miała na sobie.Nie czuła się jakoś specjalnie, wręcz przeciwnie. Wyjazd do Paryża, sprawił że dziewczynie po raz to kolejny cokolwiek wywołało na twarzy uśmiech.
Wzięła rączkę od walizki w rękę i ruszyła, w stronę drzwi. Wiedziała kto na dole będzie na nią czekał, więc jeszcze przed wyjściem poprawiła włosy i błyszczykiem przejechała po ustach po raz kolejny. Założyła na szyję swoje ulubione słuchawki i puściła piosenkę której mogłaby słuchać w kółko.
***
You're the light, you're the night
You're the color of my blood
You're the cure, you're the pain
You're the only thing I wanna touch
Never knew that it could mean so much, so much - słowa cały czas chodziły jej po głowię.
W samolocie, było tak jak zwykle, no może prócz tego że obok niej siedział Marco który nie mógł oderwać od niej wzroku. Udawała że go nie widzi, i próbowała wyrzucić wszystkie myśli związane z nim, ale nie mogła. W końcu nie wytrzymała, spojrzała na niego. Patrzyli sobie prosto w oczy. Rose uśmiechnęła się trochę nie pewnie, a Marco złapał ją za rękę i ani na sekundę nie oderwał wzroku od jej tęczówek.
- Nigdy nie chciałem więcej, dopóki nie poznałem ciebie. - wymówił cytat z książki " Pięćdziesiąt Twarzy Greya". Nie wiedział że to była jedna z jej ulubionych książek.
- Odkąd pojawiłeś się w moim życiu, już nigdy nie będę taka jak dawniej. - to również był cytat z tej serii, ale te słowa wymówiła szczerze. Marco nic nie powiedział, tylko patrzył. Rose przestała na niego patrzeć, wyjrzała na okno ogromnego samolotu. W głowie cały czas miała obraz jego nieziemskich oczu.
- Rosie...- wymówił jej imię z taką delikatnością.
- Tak ?- zapytała spoglądając na niego po raz kolejny.
- Czy mogłabyś, oczywiście gdy już wylądujemy, pójść ze mną na kolacje wieczorem ?- zapytał.
- Z wielką chęcią.-Rose pocałowała go w policzek.
- Cieszę się.- powiedział.
- Marco..czy moglibyśmy porozmawiać ? - spojrzała na niego.
- Zawsze kiedy tylko zechcesz kochanie.- Marco pocałował ją w czoło.- O co chodzi ?
- Drodzy Pasażerowie, mówi wasz kapitan. Proszę zapiąć pasy, zbliżamy się do lądowania. Za oknem mogą państwo już podziwiać panoramę Paryża.- oboje usłyszeli z głośników głos kapitana.
- Porozmawiamy wieczorem.- Rose uśmiechnęła się do niego.
- Jak sobie życzysz.- Marco, cały czas patrzył na nią, tak jakby chciał poznać każdy detal jej twarzy, ciała.
Dalej oboje byli w kompletnej ciszy, cały czas jednak trzymali się za ręce. Każdy w samolocie patrzył na dwójkę zakochanych. Marco tak samo jak i Rose, wyszedł z samolotu w tym samym czasie, a tuż za nim i Rose, wyszła kolejna para jaką tworzyli Erick wraz z Arianą. Oni bardziej wyglądali na zakochanych. W samolocie jak i poza nim nie mogli się od siebie odkleić. Nie o to chodzi że się obściskiwali, cały czas byli w tuleni do siebie, jakby jedno jak i drugie bało się ,że będą musieli się rozdzielić i już nigdy więcej nie zobaczyć. Rose patrząc na swoją przyjaciółkę, zazdrościła jej takiego chłopaka.
- Co jest Rosie ?- zapytała Ewa podchodząc do co dziwne, do samej Rose.
- Nic. Znaczy...nie ważne.- powiedziała uśmiechając się do przyjaciółki.
- Na pewno ?- Ewa położyła jej rękę na ramieniu i wpatrywała się w dziewczynę.
- Tak. Dziękuje.- powiedziała i odwróciła się w kierunku prowadzącym do ogromnego hangaru na lotnisku. Szybko poczuła na sobie dotyk, potem perfumy których zawsze używał.
- W porządku ?- zapytał tym razem Marco.
- Tak. Wszystko w porządku.- powiedziała i ruszyła zostawiając blondyna w tyle. Nie rozumiała co się dzieję, przecież to ona go od siebie odpychała cały czas. Zawsze uważała, że nie zasłużyła na to co było dobre, a to co złe się jej należało, dlatego teraz nie potrafiła docenić tego co ma.
Wzięła wszystkie swoje walizki, i czekała na resztę swoich przyjaciół. Każdy pomału dochodził, ostatnia okazała się być Arian, które na tydzień wzięła aż 5 walizek. P
Przed lotniskiem czekała na nich taksówka, która od razu miała zawieść ich do hotelu
Le Bristol Paris. Wszystkie dziewczyny miały jeden wspólny pokój, i chłopcy również. Wszystko zapowiadało się niesamowicie.
Rosie gdy tylko weszła do pokoju od razu poszła na pierwsze lepsze łóżko aby chociaż odrobinkę odetchnąć.
- Powiem wam moje drogie że hotel całkiem ładny, i pokoje również.- powiedziała Ewa zajmując kolejne łóżko.
- Popatrz jaki mamy nieziemski widok z okna.- powiedziała Ariana, odchylając okno.
- Wieża Eiffla.- powiedziała Ewa, podchodząc do swojej młodszej siostry.
- Całkiem, całkiem.- Ariana wymawiając te słowa, była w całkiem radosnym nastroju.
- Ariana..pożyczyłabyś mi jakąś sukienkę na wieczór ?- zapytała Rose spoglądając na przyjaciółkę.
- Pewnie, ale po co ?- dziewczyna spojrzała na przyjaciółkę, zaskoczona jej pytaniem.
- Marco zaprosił mnie na kolację wieczorem.- powiedziała i spojrzała tym razem na Ewe i uśmiechnęła się do niej.
- Na takie coś, potrzebne jest coś więcej niż zwykła sukienka.- Ariana spojrzała na siostrę i obie kiwnęły głową, co oznaczało zgodę.
- Nie rozumiem.- powiedziała.
- Zakupy. Idziemy na zakupy moja droga.- powiedziała Ewa z uśmiechem pokazując jej swoją kartę kredytową.
- Żartujecie...- Rosie spojrzała na nie, tak jakby widziała przed sobą dwie wariatki.
- Nie...Ja też idę wieczorem na kolację z Erickiem. I też potrzebuję czegoś olśniewającego.- powiedziała z uśmiechem.
- No dobra. Poddaję się.- powiedziała wstając z łóżku. Już po 10 minutach cała 3 była gotowa.
Poszły do najlepszego centrum handlowego w Paryżu, a to za sprawą tego że Ewa już wcześniej była z Łukaszem w Paryżu.
Weszły do pierwszego sklepu i się zaczęło. Po godzinie, w końcu Ariana znalazła dla siebie coś naprawdę odpowiedniego. Czarna sukienka, podkreślająca jej talię i idealne dodatki sprawiły że będzie wyglądała cudownie. Po bardzo długich poszukiwaniach, przymierzeniu 15 sukienek, w końcu i Rose znalazła coś w czy czuła się niesamowicie. Również czarna sukienka, czarne szpilki i zwykła kopertówka tego samego koloru.
- Obie wyglądacie wspaniale.- powiedziała Ewa przyglądając się im obu.
- A ty nicz4ego dla siebie nie szukasz ? - zapytała Rosie patrząc na Ewę.
- Nie...Łukasz nigdzie mnie nie zaprosił.- powiedziała patrząc na czubki swoich butów.
- To chociaż pokaż mu co stracił.- powiedziała Ariana patrząc na swoją siostrę.
- Macie rację.- powiedziała biorąc do ręki sukienkę której przyglądała się już 15 minut.
- I jak ??- zapytała wychodząc z przebieralni.
- Wyglądasz wspaniale.- Ariana, powiedziała siedząc już w normalnym stroju, z resztą tak samo jak Rose.
- Zgadzam się z przed mówcą.- Rose podeszła i przytuliła się do Ewy.
- Co ja bym bez was zrobiła ? Ogromnie się cieszę, że cały czas teraz przy mnie jesteście. - Ewie po twarzy spływały kolejno pojedyncze kropelki.
- To dzięki tobie tu jesteśmy. Pamiętaj o tym.- powiedziała Ariana, mocniej przytulając obie dziewczyny.
- Wiem, i dziękuje wam za wszystko.- powiedziała Rose.
***
Była już gotowa, tylko jeszcze nie wiedziała na co. Poprawiła sukienkę jeszcze raz, przejrzała się w lustrze jeszcze raz. W pokoju była tylko ona. Ewa poszła z Łukaszem do hotelowej restauracji, Ariana i Erick poszli zwiedzać miasto. Teraz była ich kolej. Marco ubrany w garnitur, uczesany i dopracowany w każdym calu, był gotowy iść po nią już pół godziny przed godziną na którą się umówili. Rose natomiast wykorzystała każdą minutę tak aby wyglądać perfekcyjnie tego wieczoru.
Równo o godzinie 19:00 , Marco stał już przed drzwiami do pokoju w którym znajdowała się Reus.
19:01 zapukał i jego oczom ukazała się dziewczyna ,którą od pierwszego wejrzenia pokochał na zabój. Nie mógł oderwać od niej wzroku, wyglądała jak najpiękniejsza na świecie rzeźba, której bał się dotknąć.
- Wyglądasz cudownie. Naprawdę cudownie Rose.- wydusi z siebie tylko te słowa i zaczął podziwiać jej przepiękne nogi, następnie talię, której powinny zazdrościć jej wszystkie kobiety.
- Dziękuje Marco. Ty również wyglądasz wspaniale.- powiedziała. Uwielbiała widzieć go w garniturze. Wtedy wydawał się jej najprzystojniejszym facetem na całej ziemi.
- Zapraszam cię.- powiedział nagle przyciągając ją do siebie. Na hotelowym holu nie było nikogo, przycisnął ją do ściany i zaczął wędrować rękami po całym jej ciele. Ich języki jakby związane w tańcu, ich ciała tak zgrane. Reus nie chciał tego przestawać, ale usłyszał czyjeś kroki, i pomału zaczął oddalać się od swojej ukochanej. Rosie była zaskoczona jego zachowaniem, ale podobało się jej.
- Chodźmy.- powiedział chwytając ją za rękę, gdy ta zamknęła pokój. Następnie w recepcji oboje oddali klucze i ruszyli zwiedzać tak cudowne miasto, jakim jest Paryż. Rose nigdy nie była w Paryżu, to było jedno z jej marzeń, zobaczyć miasto miłości, bo przecież z tego słynęła stolica Francji. Tu było normalne to , że wszędzie można było spotkać zakochane pary.
- Przepraszam.- Rose spojrzała na niego.
- Za co mnie przepraszasz ?- Marco spojrzał na nią zaskoczony.
- Za moje zachowanie, na lotnisku. - powiedziała idąc z nim ramię w ramię, nie puszczając jego dłoni.
- Już o tym zapomniałem. Przez chwilę zastanawiałem się co zrobiłem źle, ale potem mi przeszło.- powiedział całując ją w skroń.
- Naprawdę przepraszam. Wkurzyłam się trochę, bo Ariana i Erick są taką cudowną i prawdziwą parą i tak dalej. Przepraszam Marco.-patrzy cały czas do przodu, nie chciała patrzeć teraz w jego oczy.
- Nic nie szkodzi.- powiedział zatrzymując ją i przytulając ją do siebie.
- Czy ty naprawdę mnie kochasz ?- zapytała patrząc w jego brązowe tęczówki.
- Oczywiście, że tak. Jak mogłabyś myśleć inaczej? Jesteś wszystkim co mam, nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. Nie byłbym sobą gdybym cię stracił. Nie chcę abyś myślała inaczej, nie chcę. Po prostu odkąd tylko cię zobaczyłem, poczułem , że nie jesteś taka jak wszystkie. Jest w tobie coś takiego co mnie przyciąga, i nie chce aby się odczepił.- wymówił te słowa z uwielbieniem, w jej oczach pojawiły się łzy, a na ustach zagościł uśmiech. Po raz pierwszy to ona dotknęła go swoimi wargami, ale nie tak zwyczajnie. Z ogromnym pożądaniem. Ich pocałunki stawały się coraz bardziej namiętne. W końcu przerwała, spojrzała jeszcze raz w jego oczy i powiedziała...
- Marco..ja nie wierze, że to się dzieje naprawdę.- powiedziała, całując go po raz kolejny.
- Spójrz co widzę.- powiedział przerywając pocałunek.
- Co ?- zapytała odwracając się w tym samym kierunku.
- Chodź.- powiedział i pociągnął ją w kierunku wieży Eiffla.
Zbliżał się wieczór, na ulicę Paryża wyszli wszyscy zakochani, w tym para z Dortmundu. Marco ciągnął Rose w kierunku najromantyczniejszego miejsca w Paryżu.
- Tu jest wspaniale.- powiedziała idąc za nim.
- Od dzisiaj to jest nasze miejsce.- zatrzymał się i przyciągnął ją do siebie powtórnie. Ich ciała pracowały w idealnej harmonii.
- Muszę ci coś powiedzieć...- powiedział przerywając pocałunek.
- O co chodzi ?- zapytała przegryzając dolną wargę.
- Nie jestem dobry w te całe romantyczne głupoty.- pogłaskał ją po policzku.
- Masz szczęścia, bo ja jestem.- przyciągnęła go do siebie, za marynarkę i zaczęła ją rozpinać. Ten oparł ją o ścianę kamienicy i zbliżył się na tyle na ile mu pozwoliła.
- Chodźmy do hotelu proszę.- powiedziała przerywając.
- Chodźmy. - powiedział i pociągnął ją w kierunku w którym przyszli.
Po około 15 minutach byli w tym samym hotelu w którym byli już zarejestrowani.
- Poproszę apartament małżeński z szampanem w środku.- powiedział do mężczyzny siedzącego za biurkiem recepcji.
- Proszę bardzo.- podał mu kluczyk a Reus tylko skinął głową i ruszył do windy razem z ukochaną.

- Kocham Cię.- powiedział między pocałunkami.
- Chcę tego najbardziej na świecie.- powiedziała rozpinając guzik od jego spodni.
- Jesteś pewna ?- zapytał patrząc jej w oczu.
- Niczego bardziej nie pragnę jak tego.- powiedziała a ten zdjął z niej sukienkę. Ręką błądził po jej ciele, a gdy dotarł do tego miejsce, nie zatrzymała go. Chciała tego, wiedziała że wtedy ich więź będzie jeszcze silniejsza...
C.D.N
OD AUTORKI :
Rozdział będzie ukazywał się co tydzień tak jak obiecałam, i mam zamiar dotrzyma słowa <3
Mam nadzieję że ten rozdział wam się spodoba, bo na przykład ja bardzo go lubię <3
CZEKAM NA KOMENTARZE I DO ZOBACZENIA <3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz