niedziela, 1 marca 2015

Rozdział 8

 Ser­ce jest słabe i zmien­ne, łak­nie tyl­ko miłości i nie ma nic gor­sze­go, niż uczy­nić je włas­nym mistrzem.

    Stała w garderobie, przed lustrem i starała się dobra idealną kreację na dzisiejszy wieczór. Marco zaprosił ją do najdroższej i najbardziej ekskluzywnej restauracji w Dortmundzie.
    Na razie miała na sobie tylko dres, który założyła aby czuć się swobodnie, tak jak lubiła najbardziej.
    Usiadła na środku garderoby, oparła czoło o kolana i po prostu zamknęła oczy. Nie mogła się wyobrazić w żadnej z tych sukienek. Zastanawiała się nad tym jakby chciała wyglądać, po prostu nie widziała się dzisiaj w niczym. Z reguły miała do tego dar, do wybierania ciuchów dla siebie i dla innych, ale dzisiaj jej wena była po prostu wyłączona.
    Usłyszała kroki, spojrzała na kobietę.
- Co ci ??- Ewa uśmiechnęła się do niej i usiadła obok.
- Nie mogę....nie mogę po prostu nie mogę.- powiedziała do niej, w kącikach oczu było widać gromadzące się tam łzy.
- Słoneczko..posłuchaj. Jeszcze z nikim nigdy nie byłaś umówiona na randkę i ja to doskonale rozumiem..ale w końcu dostałaś swoją szansę ,dlatego musisz ją wykorzystać..jak najlepiej tylko potrafisz..niestety nie ma Ariany. Pojechała gdzieś tam z Erickiem i niestety jestem tylko ja i Sara. Łukasz też gdzieś pojechał..więc aniołku tylko ja ci mogę pomóc.- Ewa przytuliła ją najdelikatniej jak tylko potrafiła.
- Dziękuję że jesteś.- Rosie pocałowała ją w policzek.
- No o bierzemy się do roboty.- Ewa wstała z podłogi jako pierwsza. Podeszła do odtwarzacza i nacisnęła przycisk włączający muzykę. Od razu z głośników poszła muzyka, jako pierwsza poleciała piosenka MAGIC - Rude.
  Rose chyba od godziny przymierzała sukienki.
Na początku...było katastrofalnie. Ale z czasem, wszystko zaczynało nabierać sensu.
- Może to ??- zapytała Ewa podając kolejny zestaw Rosie. 
- Chyba sukienka, będzie prezentowała się lepiej...nie uważasz ??- Rose odłożyła zestaw na wielką stertę ciuchów.
- No dobrze...ale jaki kolor ?? Czerwony, niebieski ? - zapytała patrząc na kolejne sukienki.
- Chyba postawie na klasyk..czyli albo biała, albo czarna.- powiedziała stając obok niej i przeglądając następne kreacje.
- Podoba ci się ??- zapytała biorąc czarna sukienkę w ręce.
- Szukajmy dalej.- powiedziała Ewa biorąc następną czarną sukienkę w ręce.- A ta ? 
- Nie...nie podoba mi się.- powiedziała Rosie.
- No dobra..mam jedną sukienkę na wyjątkowe okazje, ale jak ci się nie spodoba, to się poddaję.- powiedziała Ewa i podeszła do ostatniej szafy. Wyjęła czarne szpilki, a razem z nimi, zwykłą, najzwyklejsza czarno białą sukienkę, z przedłużanym tyłem i idealnie dopasowanym biustem.
- Skąd wiedziałaś?- zapytała biorąc sukienkę w swoje delikatne, patyczkowate dłonie.
- To jest moja ulubiona sukienka. - powiedziała Ewa z uśmiechem podając jej sukienkę.
- O matko...nie mogę tego wziąć.- Rose patrzyła na nią i od razu chciała zwrócić ją właścicielce.
- Kochana, nie martw się...na mnie już jest za mała. Ale jak jest dobra na ciebie to bierz ją śmiało.- powiedziała z uśmiechem do dziewczyny.
- Ewa...ja nie...nie wiem jak ci się odwdzięczę.- Rose położyła sukienkę delikatnie i od razu rzuciła się na siostrę swojej przyjaciółki.
- Nie ma za co. W zamian chce porządną kawę jak będziesz miała czas.- powiedziała  Ewa z uśmiechem.
- Jesteś cudowna.- powiedziała po raz kolejny tuląc się nadal do Polki.
***
Od pół godziny stała przed lustrem i wpatrywała się sama w siebie. Jej zachowanie nie było dziwne, w sumie to nawet zrozumiałe. Jej pierwsza randka w życiu, pierwszy chłopak na którym naprawdę jej zależy.
- A ty co robisz ?- zapytał Łukasz zachodząc ją od tyłu. Ta o mało co się nie wywaliła o własne buty.
- Łukasz do cholery.- krzyknęła spoglądając wkurzona na Polaka.
- Paczam jak ty ładnie wyglądasz moja droga. W końcu idziesz na randkę z kolegą z mojej drużyny i z jednym z moich lepszych kumpli.- powiedział uśmiechając się do niej.
- No dobrze. Przepraszam..po prostu mnie przestraszyłeś.- powiedziała siadając delikatnie w pożyczonej od Ewy sukience.
- A masz coś na sumieniu ?- zapytał z uśmiechem do dziewczyny.
- Nie..tylko..no może kilka rzeczy.- powiedziała po dłuższej chwili.
- Jeśli chcesz możesz mi powiedzieć. Oczywiście jeśli chcesz.- powiedział Łukasz.
- Dziękuje.- powiedziała z uśmiechem do chłopaka.
- Nie ma sprawy. Miłej zabawy. A tak w ogóle wyglądasz jak moja żona gdy była młodsza.- powiedział z uśmiechem otwierając jej drzwi.
- Naprawdę ?- zapytała zaskoczona takim porównaniem.
- Naprawdę.- powiedział nie zdejmując z twarzy radości.
- Dzięki.- Rose zeszła po schodach jako pierwsza, w tym samym czasie w drzwiach ukazał się Marco, ubrany w zwykłe trampki nike, czarne spodnie, koszule i marynarkę w tym samym kolorze.
- Marco. - wymówiła jego imię i uśmiechnęła się naprawdę szczerze.
- Rose...wyglądasz przepięknie.- powiedział te słowa nie odrywając od niej wzroku. W sumie to wszyscy domownicy się na nią patrzyli, nie jak na eksponat w muzeum ale jak na coś naprawdę pięknego.
- Dziękuje. Ty również prezentujesz się nie nagannie.- powiedziała zbliżając się do niego na jak najbliższą odległość. 
- Idziemy ? - zapytał łapiąc ją za rękę.
- Oczywiście.- poszła za nim, jednocześnie machając Ewie i Łukaszowi.
Po chwili byli już sami we dwójkę, szli ku samochodowi Reus'a. Rosie cały czas trzymała go za rękę, on też jej nie puszczał. Gdy doszli do auta, Reus jak na dżentelmena przystało otworzył drzwi najpierw swojej towarzyszce a następnie ruszył ku drzwiom prowadzącym na fotel kierowcy. W samochodzie było ciepło. Odkąd weszli nikt nie powiedział ani słowa, jechali w kompletnej ciszy. Piosenkę lecąca w radiu sprawiła że nie było wcale aż tak cicho. W końcu jedno z nich postanowiło przerwać niezręczną ciszę.
- Chcesz jechać teraz do restauracji czy dopiero za jakąś godzinę..dwie?- zapytał Marco zerkając na nią ukradkiem.
- Jak chcesz. Dla mnie to nie ma różnicy.- powiedziała patrząc na niego.
- No to najpierw pojedziemy do restauracji a potem zabiorę cię w pewno miejsce.- powiedział z uśmiechem skręcając pod jedną z  najlepszych restauracji w Dortmundzie.
 - Zapraszam.- powiedział wysiadając z auta jako pierwszy. Od razu ruszył ku drzwiom pasażera.
Po chwili oboje znowu złapani za ręce ruszyli ku wejściu do restauracji.
***
Kolacja była nie z tej ziemi, dla obojga. Nie rozmawiali zbyt wiele ale atmosfera była całkiem miła. Wszyscy patrzyli się na nich przez całą kolację. W sumie Rosie spodziewała się tego. Jak mogła myśleć że uda się jej uniknąć czegoś takiego. Marco był gwiazdą. Gdziekolwiek by nie pojechali byli skazani na wzrok innych ludzi. Marco Reus, on nie jest zwykłym facetem, jest piłkarzem wysokiej klasy którego kochały całe Niemcy , a tym bardziej Dortmund.
Znowu siedzieli w aucie. Rose podziwiała wszystko co było za oknem, natomiast Marco starał się jak najczęściej patrzeć na nią. Wydawało się jej że od czasu do czasu się w nią wpatruje ale nie sądziła że robił to tak często.
- Gdzie jedziemy ?- zapytała patrząc na niego i w końcu przerywając te niezręczną między nimi ciszę. 
- Zaraz będziemy na miejscu.- powiedział Marco, łapiąc ją za rękę.
- Mam się bać ?- zapytała z uśmiechem.
- Nie musisz. Spodoba ci się.- powiedział uśmiechając się do niej. W tym samym momencie skręcił w polną drogę prowadzącą do lasu. Słońce było jeszcze na niebie, chodź było już po 19, był blisko zachodu, ale jeszcze dzielnie się trzymał na niebie. Marco wyszedł z auta, zatrzymując się pod jednym z drzew przy drodze.
- Mogę prosić ?- zapytał podchodząc do jej już otwartych drzwi, wyciągnał do niej prawą dłoń i uśmiechnął się tak że w kącikach ust pojawiły mu się zauważone już wcześniej przez nią, dołeczki.
- Marco..gdzie jesteśmy ?- zapytała chwytając jego dłoń.
- Na pewno poza Dortmundem.- powiedział z uśmiechem i ruszył ku tyłom auta, do bagażnika.
- Co ty robisz ?- zapytała zaskoczona.
- Załóż te buty.- powiedział podając jej, jej własne buty.
- Skąd...ty..ale jak ?- zapytała zaskoczona.
- Od początku chciałem tu przyjechać, dlatego Ewa pomogła mi się przygotować.- powiedział z uśmiechem.
- A..H...A.- powiedziała nadal troszeczkę zaskoczona całą tą sytuacją.
- Przepraszam. Powinien wcześniej uprzedzić cię o moich zamiarach. Nie chciałem robić czegoś banalnego. Chciałem cię zaskoczyć.- powiedział całując ją w skroń.
- Nie powiem udało ci się.- powiedziała całując go w policzek.
Miał racje nie tego się spodziewała. Myślała że to będzie zwykła, najzwyklejsza na świecie randka. Zwykła tak już nudząca się restauracja i spacer po parku albo kino, ale nie wyjazd do lasu. Nie spodziewała się niczego szczególnego, prócz owadów i spotkania jakiegoś zwykłego lisa, wilka czy jelenia.
Zmieniła buty i ruszyła za Reus'em. Szli trzymając się za ręce, jak zwykle oboje w ciszy. Nagle Marco skręcił a dziewczyna nie mając wyjścia podążała za nim. 
- O matko.- powiedziała patrząc na to co miała przed sobą.
- Podoba ci się ?-zapytała, przyciągając ją do siebie.
- Miałeś racje że mi się spodoba.- powiedziała przytulając się do jego klatki piersiowej.
- Ale to nie jest jeszcze to miejsce. To tylko mała zapowiedź tego co czeka nas w środku lasu.- powiedział Marco, całując ją tym razem nie w skroń tylko w czoło.
- Naprawdę ?- zapytała idąc dalej, tam gdzie kierowały ją drzewa.
- Mam nadzieję że ci się spodoba.- powiedział z uśmiechem puszczając ją nieco do przodu.
- Skąd znasz to miejsce ??- Rosie zapytała odwracając się w jego stronę i idąc tyłem.
- Moja mama mnie tu kiedyś przywiozła. Zabłądziliśmy jadąc do babci. Samochód się popsuł i jakoś musieliśmy się odnaleźć. Szliśmy przez trzy dni. Powiem ci ,że jeszcze nigdy nie miałem tak dosyć przyrody jak po tych 3 dniach. Potem wracałem tu kilka razy ale zawsze byłem sam. Zawsze aż do teraz.- powiedział patrząc na nią.
- Dlaczego mnie tu zabrałeś ? To miejsce twoje i twojej mamy. Nie powinnam tu być Marco. Dlaczego jej tu ni wziąłeś ? Przecież była by szczęśliwa że pamiętasz o takich rzeczach. Spędzili byście tu cudowne chwile. - Rose podeszła do niego, złapała go za rękę i spojrzała mu głęboko w oczy.
- Chciałbym ją tu wziąć ale to jest nierealne. Ona....ona nie żyje. W zeszłym roku zginęła w wypadku samochodowym. Jechała do pracy.- zobaczyła że w kącikach jego oczu pojawiły się łzy. Natychmiast się do niego przytuliła.
- Rozumiem. Kochanie wiem co czujesz.- powiedziała Rose przytulając go nadal czule, delikatnie.
- Jak możesz to czuć. Ty nie straciłaś matki.- te słowa sprawiły że Rose poczuła ukłucie i złość zarazem.
- Masz racje. Nie straciłam matki. Straciłam oboje rodziców...- Marco spojrzał na nią zaskoczony.
- Jak to ? Rose...ja..- patrzył na nią pogrążony w żalu.
- Skąd mogłeś wiedzieć ? Nikt tego nie wie prócz Ariany. Mojego ojca nie pamiętam. Podobno umarł na raka gdy miałam 5 lat. A matko...oddała mnie do psychiatryka gdy miałam 14 lat. Od tamtej pory śni mi się prawie co noc. Nienawidzę jej. Po tym co zrobiła powinna wylądować w piekle.- powiedziała Rose idąc cały czas przed siebie.
- Moją mamę pamiętam doskonale. Była miła, delikatna i czuła. Troszczyła się o mnie i o mojego młodszego brata. Ojciec się nami nie interesuje. Mieszka w Ameryce. Znany miliarder bla bla bla. Nie pamiętam go za dobrze. Nie wszystkim się powodzi.- powiedział Reus idąc ramię w ramię z Rosie.
- Wszyscy mówili że przed tym jak mnie poznałeś byłeś zimny jak lód, nie potrafiłeś okazywać uczuć, nie potrafiłeś rozmawiać. Co się stało że ze mną jakoś się dogadujesz ? Nie wydajesz mi się zimny a tym bardziej egoistyczny. - Rose patrzyła na niego takim delikatnym wzrokiem.
- Nie wiem. Jakoś spędzanie z tobą czasu, próbowanie zwrócić twojej uwagi i to wszystko sprawiły że teraz potrafię rozmawiać z ludźmi, potrafię mówić o swoich uczuciach. Nie rozumiem tego, ale cieszę się że cokolwiek się zmieniło.- powiedział łapiąc ja po raz kolejny tego dnia za rękę.
- Marco...daleko jeszcze ?- zapytała z uśmiechem. Złość jej minęła. Rozumiała go, dlatego tak szybko jej przeszło.
- Jeszcze z pół kilometra i będziemy na miejscu. - powiedział cały czas patrząc na nią.
- Marco...mogę cię o coś zapytać.- jej ton głosu nie był zbyt pewny, w sumie to bała się zadać mu to pytanie.
- Oczywiście. Pytaj o co tylko chcesz.- Reus szedł przed siebie, teraz nawet na nią nie zerknął.
- Jesteś na mnie zły, za to że ci nie powiedziałam że umiem grać w piłkę ?- zapytała.
- Nie. Znaczy na początku byłem zły, bo mi nie powiedziałaś. Ale z czasem...stwierdziłem że to całkiem fajnie.- na jego twarzy pojawił się uśmiech, nie spojrzał na nią ale widziała że się uśmiechnął. Chwile jeszcze szli w zupełnej ciszy. Gdy w końcu Marco poprosił ją aby zamknęła oczy. W sumie to niczego wielkiego się nie spodziewała. Ale to co ujrzało, sprawiło że w piersiach straciła dech.
 - Marco....tu jest przepięknie.- powiedziała patrząc na niego.
- Chcesz wskoczyć do wody ?- zapytał z uśmiechem, zdejmując z siebie najpierw marynarkę a następnie koszulę którą miał pod spodem.
- Jesteś pewien ?- zapytała martwiąc się że ktoś ich zobaczy, ale po chwili przypomniało się jej że są na kompletnym pustkowiu.
Zdjęła sukienkę, ale w bieliźnie została.
- Jak chcesz możesz też i to zdjąć.- powiedział do niej i puścił jej oczko. Sam został w samych bokserkach.
- Nie bądź taki do przodu. - powiedziała i pomału zanurzała się w jeziorze. Widoki były niesamowite. Pogoda dopisywała, woda miała około 10 stopni a było to jeszcze wczesna jesień.
Ruszyła się spokojnie, w końcu była na tyle głęboko że nie mogła dotknąć dna. Nie była wysoka, miała niespełna 1.70 wzrostu.
- Pomogę ci.- powiedział i wziął ją na ręce. Na początku trochę się zlękła ale potem było całkiem przyjemnie. Jego dotyk sprawiał że czuła się kochana, że czuła się wielbiona w jakimś tam stopniu.
- Rosie....- zaczął a ta mu przerwała.
- Naprawdę nazywa się Rozalia a nie Rose.- powiedziała uciekając od niego wzrokiem.
- Rozalia...nawet nie przyszło mi to do głowy.- jego głos był delikatny, za każdym razem delikatniejszy gdy wymawiał jej imię.
- Nie znasz mnie....więc nie rozumiem dlaczego się we mnie zakochałeś. powiedziała ni stąd ni zowąd.
- Sam tego nie rozumiem. Nie wiem dlaczego to się stało. Myślałem że jesteś taka jak wszystkie ,za pierwszym razem kiedy cię ujrzałem. Ale z każda chwilą, z każdym dniem zrozumiałem że jesteś czymś więcej niż wszystko.- powiedział i pocałował ją w szyję.
- Znamy się zaledwie dwa tygodnie.- powiedziała przerywając tak cudowną chwilę. Miała rację, znali się zaledwie dwa tygodnie.
- Wiem, ale i tak czuję się tak, jakbym znał cię całe życie.- powiedział powtarzając gest.
- Marco. Ja......jeszcze nigdy nie miałam chłopaka, a tym bardziej nie byłam w takim związku. Nie uważasz że to wszystko dzieję się za szybko ? Nie powinniśmy chociaż odrobinkę się jeszcze wstrzymać z tym wszystkim ? - zapytała przerywając jego czułości. Teraz oboje patrzyli sobie w oczy.
- Tak uważasz ? Chcesz tego ?- zapytał delikatnie, ani odrobinkę nie podniósł tonu głosu.
- Myślę że powinniśmy trochę zwolnić Marco.- powiedziała delikatnie tak samo jak on. - Nie chodzi że nic do ciebie nie czuję, ale....po prostu nie chce aby nasz związek rozpędzał się do takiego stopnia. - jej mina mówiła jednocześnie o jej przerażeniu i o tym jak jest w tej chwili poważna
- Rozumiem.- znowu na nią spojrzał tak czule, nie było widać że jest rozczarowany.
- Cieszę się.- powiedziała i tym razem to ona go pocałowała. - Idziemy na plaże ??
- Chodź.- powiedział i ruszył w kierunku brzegu.
Szedł delikatnie, nadal trzymając ją na rękach. Puścił ją dopiero wtedy gdy oboje byli już na piasku otaczającym niesamowicie piękne jezioro.
Włożył swoja koszulę, a ona pomału zaczęła wkładać sukienkę. Gdy oboje byli już gotowani, Marco pocałował ją po raz kolejny tego cudownego wieczoru. Nie można im było zarzucić że ich wcześniejsza rozmowa nie dojdzie do skutku. Oboje w tym momencie tego chcieli. Ona, rozkochała go w sobie, a on po prostu marzył żeby się do niej zbliżyć.
- Chodźmy już do auta.- powiedziała po raz trzeci odpychając go od siebie, ale on nie dość że był silniejszy to jeszcze ona sama na to pozwala.
- Chodźmy.- powiedział gdy ta odepchnęła go powtórnie z uśmiechem na ustach.
Jakoś w tę stronę szło im się o wiele szybciej niż wtedy gdy szli do tego cudownego miejsca. Był już wieczór, coś koło godziny 21. Oboje mieli zajęcia na następny dzień, Rose musiała iść załatwić kilka spraw na mieście, a Reus miał trening o których chyba zapomniał.
W końcu doszli do auta. Oboje cały czas trzymali się za ręce. To był niesamowity obrazek. Rose chciała iść do drzwi pasażera, ale Reus ją powstrzymał. 
Podniósł ją i posadził na masce swojego auta. Zbliżył swoje usta do jej ust i stało się to co działo się przez dłuższy czas. Nie dawał za wygraną, chciał dotknąć każdego kawałka jej ciała. Ona chodź starała się mu to uniemożliwić na wiele sposobów, w końcu niestety się poddała. Marco dotykał, albo inaczej, starał się dotknąć jej najbardziej intymne miejsca, ale gdy czuł że dziewczyna się wzdryga od razu przestawał. Wiedział że jest to bardzo intymna strefa, dlatego nie chciał na razie naruszać tej strefy. Każdy ich pocałunek stawa się coraz bardziej śmiały, co raz to bardziej namiętny. Obojgu się to podobało. Żadne z nich nie chciało przestawać, i w końcu to Rose sprawdziła Marco na ziemie.
- Z tobą nie można negocjować, a tym bardziej ustalać jakichkolwiek zasad.- powiedziała z uśmiechem na ustach, seksownie przegryzając wargę co skłaniało go jeszcze bardziej.
- Nie mów że tego nie chcesz.- powiedział w końcu.
- Masz rację. Chcę tego, ale miałam nadzieję że dasz mi czas aby jeszcze raz to przemyśleć.- powiedziała sama całując go tym razem. Był o znak, że teraz nie ma miedzy nimi żadnych zasad. Marco wiedział co to oznacza. W końcu wykorzystał tak upragnioną przez niego sytuację.
***
OD AUTORKI : 
Hej wszystkim, dawno mnie tu nie było, wiem. Ale mam nadzieję że ten niezwykle długo wyczekiwany przez was rozdział zadowolił kogokolwiek. Osobiście uważam, że wyszedł mi całkiem nieźle i jest bardzo z tego zadowolona. Oczywiście nie myślcie sobie, że to wszystko tak łatwo się potoczy. Nie powiem namieszam tu jeszcze raz a porządnie. 
POZDRAWIAM WSZYSTKICH KTÓRZY TO PRZECZYTALI <3 
OCZEKUJE NA JAKIEŚ KOMENTARZE I WYBACZCIE ŻE TAK DŁUGO.
KOLEJNY ROZDZIAŁ POJAWI SIĘ ZA TYDZIEŃ, TEŻ COŚ KOŁO NIEDZIELI WIĘC MAM NADZIEJĘ ŻE BĘDZIECIE CZEKAĆ. 
POZDROWIENIA MIŚKI :* 
P.s. : Rozdział będzie ukazywał się co tydzień w weekend. 
BUZIAKI <3  



4 komentarze:

  1. Świetny rozdaiał, choć dla mnie troszeczkę niedopracowany-rzuciły mi się w oczy drobne błędy "jechali w kompletnej ciszy. Piosenkę lecąca w radiu sprawiła że nie było wcale aż tak cicho. W końcu jedno z nich postanowiło przerwać niezręczną ciszę" No to była ta cisza czy nie, skoro raz piszesz, że jest, potem, że piosenka, a potem znowu niezręczna cisza. Trochę się w tym zamotałam.. No i 2.- "Gdy oboje byli już gotowani"-straszne :D kanibale jakieś :) A na przyszłość to przeczytaj 2 razy bo potem wychodzą takie farmazony :) Nie mogę się doczekać następnej części <3 :) Dużo weny życzę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje za miłe słowa. Masz racje trochę poplątałam, a to dlatego że najpierw pisałam na telefonie, potem na tablecie a na końcu na kompie. Trochę się śpieszyłam bo dawno nic nie dodała, i chciałam to trochę zadrobić. Dziękuje za wszystkie rady i obiecuje że się do nich dostosuje <3
      POZDRAWIAM :*

      Usuń
  2. Boże!
    Kochana ja Ci po prostu bardzo dziękuje, że dałaś mi w komentarzu link do swojego bloga. Jest cudowny.. zakochałam się w nim już od pierwszego rozdziału i wiedziała, że wyląduje już w zakładce z blogami. :)
    Bardzo ciekawią mnie losy Rose i Marco.. cóż jedno jest pewne, że Reus łatwo nie odpuści. Mam nadzieje, że Rose również ulegnie.. przecież mogą być razem, ale nikt nie musi o tym wiedzieć.;)

    Czekam na następny!
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja również oczekuje u ciebie na następny rozdział <3
      KOCHAM TWOJEGO BLOGA jest NIESAMOWITY !
      Cieszę się że ci się spodobał. Naprawdę.
      Dziękuje również za odwiedzenie mojego bloga :*
      POZDRAWIAM <3

      Usuń

Obserwatorzy